W wyniku dzisiejszych eksperymentów w mojej ekscentrycznej kuchni powstała pyszna zupa-krem z dyni hokkaido gotowanej na parze. Oczywiście nie obeszło się bez przeszkód. Miałam wrażenie, że walczę z kamieniem, a nawet głazem! Myślałam już, że za moment moje nerwy tego nie wytrzymają i rozpocznę poszukiwania piły mechanicznej... Obeszło się. Rozłupałam tę dynię jednym z największych noży i muszę przyznać, że za następne łupanie wcale, ale to wcale nie mam ochoty się zabierać. No chyba, że wspomnianą wcześniej piłą...
Najbardziej niebywałe w tym wszystkim jest to, że miąższ dyni jest niezwykle aksamitny i delikatny. Więc do licha, kto opakował to w taką łupinę, a konkretnie skórę?! Pomysł pozbawiony sensu. Mam jednak nadzieje, że dużo bardziej sensowna była moja zupa. Powstała na bazie dyni, bo przecież ciągle tu o niej mowa i na bazie braku pomysłu. Czyli po prostu tzw. improwizacja. Mam nadzieję, że Wam posmakuje. Moje nerwy ukoiła znakomicie a przy drugiej porcji, którą zjadałam, przestałam już kompletnie myśleć o pile... Zastanawiam się czym przekonać Was do tej zupy i prawdę mówiąc nie wiem, który z argumentów będzie tutaj najlepszy. Może dodatek kukurydzy a może lekki pomidorowy smak i cynamonowy aromat? Polecam Wam ją na chłodne jesienne popołudnia, doskonale rozgrzewa i koi nerwy, sprawdzone!
ZUPA-KREM Z DYNI HOKKAIDO GOTOWANEJ NA PARZE
- Dynia hokkaido- 1/2 standardowej wielkości :) Te dynie sprzedawane w sklepach przeważnie
nie różnią się zbytnio rozmiarem. Nie wiem niestety ile ważyła moja,
Na ---> TYM zdjęciu zobaczycie jak wyglądała, mam nadzieję, że to
jakkolwiek Wam pomoże...
- Kukurydza- 1 kolba lub 1/2 puszki
- Bulion/kostka rosołowa eko- 1
- Wrzątek- 1 szklanka
- Koncentrat pomidorowy- 1 łyżka
- Serek topiony naturalny(fit)- 1 łyżka
- Cynamon mielony- 1/3 łyżeczki
- Kurkuma- 1/3 łyżeczki
Oczywiście zaczynamy od rozłupania dyni na pół... Kiedy wreszcie nam się to uda, wydrążamy gniazdo nasienne z jednej z połówek i wkładamy ją do parowaru skórką do dołu. Parujemy 30-40 min. Kiedy miąższ będzie już miękki, znaczy że nasza dynia jest gotowa. Wyjmujemy ją i dobrze jeśli damy radę jeszcze oddzielić miąższ od skórki póki jest ciepły. Wrzucamy go do blendera i dodajemy kostkę rosołową rozpuszczoną w szklance wrzątku. Blendujemy i dodajemy najpierw koncentrat pomidorowy a potem serek topiony i przyprawy. Kiedy krem jest już jednolity, dodajemy kukurydzę, mieszamy.Podajemy z odrobiną koncentratu i świeżym rozmarynem.
Smacznego!
Zapraszam Was również na kremową zupę z dyni gotowanej na parze, która na blogu zagościła w ubiegłym sezonie :)
Haha :) Uśmiałam się, bo ja również zawsze nagimnastykuję się przy Hokkaido...to lepsze niż siłownia ;) A zupka fantastyczna!
OdpowiedzUsuńDziekuję :) Rozdają teraz w Kerfie jakieś znizki na tasaki, chyba skorzystam :D
UsuńWygląda apetycznie! ;))
OdpowiedzUsuńPolecam spróbować! :)
Usuń